W rozmowie z Justyną Załęską, opiekunką kolekcji japońskiej w Muzeum Narodowym w Warszawie rozmawiamy m.in. o tym, czy shunga to pornografia i czym się różni od erotycznych przedstawień w dawnej sztuce europejskiej.
Japońskie słowo shunga oznacza „wiosenne obrazy”, tą poetycką nazwą określa się w Japonii przedstawienia erotyczne. Znajdujemy je na zwojach, drzeworytach i w miniaturowych rzeźbach netsuke. Początki shunga sięgają XVII wieku, ale rozwinęła się i była szczególnie popularna w okresie Edo (1603-1868).
Bohaterami shunga były osoby ze wszystkich warstw społecznych, jak również postaci fantastyczne. Erotyczne drzeworyty przedstawiały pary kochanków, seks grupowy, masturbację, ale też zoofilię i nekrofilię. Dlatego też w repertuarze shunga znajdziemy zarówno sceny pełne poetyckiej sensualności, ale też humoru i groteski, a nawet brutalności.
Shunga, przeważnie przeznaczona dla mężczyzn, była również oglądana przez kobiety i oprócz doznań zmysłowych i estetycznych służyła edukacji młodych panienek przed zamążpójściem. W okresie Edo przyjemność jakiej doznają kobiety jest równie ważna jak męska. Pokazują to miny bohaterek drzeworytów, ale też ich podwinięte z rozkoszy paluszki.
Ilustracje do dzieł, o których mowa w podcaście znajdziecie tu – link do Galerii Osobliwości.
A rozmowę odsłuchacie tu – link do Spotify.
Logo podcastu: Darek Bylinka – Ubawialnia
Muzyka: fragmenty „Czarodziejskiej góry” Pawła Mykietyna
Montaż: Ewa Chyra
Wszelkie teksty przedstawione na stronie grazynabastek.pl są objęte prawem autorskim. Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody Autorki jest zabronione.
Projekty logotypów: Darek Bylinka – Ubawialnia
Wykonanie strony: Sztuka do kawy
Zdjęcie w nagłówku strony: © Matthew Hollinshead