O życiu Artemisii Gentileschi wiemy całkiem sporo. W rzymskim archiwum zachowały się grube tomy z procesu, który jej ojciec Orazio wytoczył malarzowi Agostino Tassiemu; Artemisia pisała też liczne listy do kochanków.
Dzięki skrupulatnym zapisom sądowym znamy szczegóły i okoliczności gwałtu, którego dopuścił się na Artemisii współpracownik jej ojca. Byli kochankami, ale proces wytoczono dopiero po kilku miesiącach od tragicznych wydarzeń, ponieważ Tassi ostatecznie nie ożenił się z piękną malarką.
Znakomita twórczość Artemisii Gentileschi interpretowana bywa zazwyczaj w perspektywie jej dramatycznej biografii. Bohaterem audycji nie będzie jednak żadna z krwawych dekapitacji, żadna z wersji Judyty z głową Holofernesa, za pomocą których Artemisia rzekomo mściła się na męskim rodzie, lecz skromna „Alegoria malarstwa”, namalowana ok. 1638 roku w Londynie.
Obraz częściowo stosuje zalecenia Cesarego Ripy, który w „Iconologii” wskazał malarzom, jak powinni przedstawiać alegorię swej sztuki. Miała nią być czarnowłosa kobieta ze złotym łańcuchem i wisiorkiem-maską, przedstawiona z przepaską na ustach (wszak malarstwo jest nieme).
W obrazie Artemisii kobieta jednak uważnie patrzy. Obserwuje postaci lub przedmioty, które za chwilę znajdą się na pustym, pokrytym ciemnym gruntem płótnie. Może patrzy w lustro?
Alegoria malarstwa jest bowiem autoportretem, chociaż rysy twarzy kobiety nie oddają wieku artystki. Około 1638 roku zbliżała się już do pięćdziesiątki, a rysy malarki na obrazie przypominają raczej wizerunki Artemisii z młodości…
Artemisia Gentileschi, „Alegoria malarstwa”, ok. 1638, Royal Collection, Londyn – w audycji Polskiego Radia „Jest taki obraz”.
Wszelkie teksty przedstawione na stronie grazynabastek.pl są objęte prawem autorskim. Kopiowanie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody Autorki jest zabronione.
Projekty logotypów: Darek Bylinka – Ubawialnia
Wykonanie strony: Sztuka do kawy
Zdjęcie w nagłówku strony: © Matthew Hollinshead